Gdzie tkwi błąd? (odc. 1)

Na co dzień to ja tropię błędy. W piątek – na początek weekendu – do tej zabawy zachęcam również Was. Dziś w roli głównej nasza zdolna rodaczka Maria Curie.

Chcecie pisać poprawnie? Nie bójcie się, po prostu piszcie! Każdy popełnia błędy, dlatego ważne jest ponowne przeczytanie tekstu, wyłapanie ich i poprawienie. Niezłe trzeba mieć do tego oko… Dlatego proponuję Wam jego ćwiczenie.

Nie od razu Rzym zbudowano, więc nie będę Was rzucać na głęboką wodę. Co tydzień zamierzam publikować krótkie, autentycznie materiały, zaczerpnięte z internetu lub z mojej pracy. Mam nadzieję, że spodobają Wam się te zagadki!

Gotowi do pracy redaktora i korektora?

Co jest nie tak na poniższej grafice? Odpowiedzi i wyjaśnienia znajdziecie poniżej.

Maria Skłodowska-Curie, Curie, Skłodowska

Wrzutka wydawnictwa na Facebooka pochodzi sprzed paru miesięcy – z 11 marca 2016 roku. Zamazałam nazwę, by nie wytykać nikogo palcami. Podczas szykowania tej zagadki, w styczniu 2017 roku, wróciłam do tego wpisu. Przez ten długi czas nikt tego nie poprawił. I o ile błędy wszystkim się zdarzają, o tyle ich niepoprawianie, jeśli istnieje taka możliwość (a na Facebooku można to zrobić bez problemu), już zbyt profesjonalne nie jest…

To co – już wszystko wiecie?

 

Nie czytaj dalej, jeśli jeszcze nie chcesz poznać odpowiedzi!

 

Przyznaję – zadanie było trochę podchwytliwe. Co jest nie tak? Pani Maria ma jedną stopę! Jeśli nie wierzycie, zobaczcie zdjęcie pani Marii raz jeszcze.

A jeśli chodzi o język, błędy są dwa – na rysunku oraz w jego opisie. Zacznijmy od tego drugiego, poważniejszego.

Maria Skłodowska-Curie

Nazwiska dwuczłonowe zapisujemy właśnie tak (i tylko tak): z łącznikiem (tą krótką kreseczką) pomiędzy członami, bez spacji przed nim i bez spacji po nim. Nie *Skłodowska – Curie! To trochę smutny przykład, bo kto jak kto, ale pracownicy wydawnictwa – miejsca, gdzie pracuje się nad książkami – powinni wiedzieć, jak zapisać jej nazwisko…

Mimo wszystko jakoś mnie to nie dziwi. Na Facebooku nie raz widziałam panie, które po ślubie dołączyły do swojego nazwiska panieńskiego nazwisko męża i… nie umiały tego nawet poprawnie napisać. Pojawiały się spacje, a nawet półpauzy i myślniki.

Warto zwrócić uwagę, że powyższy zapis jest zgodny ze zwyczajem: wpierw podaje się nazwisko panieńskie, później nazwisko męża. Dlaczego zatem w Lublinie mamy Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, a nie Uniwersytet Marii Skłodowskiej-Curie?

Profesor Jan Grzenia w 2002 roku w Poradni językowej PWN próbował tak odpowiedzieć na to pytanie:

Niestety nie mogłem ustalić, jak podpisywała się ona sama, ale chyba tylko nazwiskiem męża. Nazwisko Skłodowska dodano u nas, aby podkreślić jej związek z Polską, toteż najpierw upowszechniło się ono w formie znanej z nazwy uniwersytetu, dopiero z czasem autorzy słowników zwrócili uwagę na odpowiedniejszą kolejność: Skłodowska-Curie. Uniwersytetowi nazwę tę nadano prawdopodobnie w roku założenia (1944), a że akademicy ogromnie szanują tradycję, toteż tak zostało i pewnie zostanie.

Podsumujmy: gdy ktoś nosi dwa nazwiska, piszemy imię nazwisko-nazwisko.

Pani Mario

Kolejne uchybienie związane jest z drugim wystąpieniem słowa pani w dymku. Za pierwszym razem słusznie zapisano je duża literą – to przecież początek zdania. Zupełnie niepotrzebnie P pojawia się za to dalej.

Wielka litera w słowach Pan, Pani, Ciebie, Tobie, Was, Wam itd. w korespondencji to oznaka szacunku względem adresata. Co innego w języku mówionym. Tu nie ma dużych liter. Dżentelmen po lewej z pewnością nie mówił do pani Marii wersalikami.

Mam wrażenie, że w ostatnich czasach duże litery są nadużywane. Dotyczy to zwłaszcza wywiadów. Gdy do kogoś piszemy (i tą drogą przeprowadzamy wywiad), piszmy Pański, Pani, Pana… Jednak, jeśli chodzi o „zwykły wywiad, czyli rozmowę, która już się odbyła i ma być opublikowana, to naturalne będzie użycie w jej zapisie małych liter” – przypomina prof. Mirosław Bańko.

Bookmark the permalink.