Gdzie tkwi błąd? (odc. 3)

Kolejną zagadkę zdominują małe przyjemności. Dr. Oetker niestety z językiem polskim nie jest za pan brat.

Na co dzień to ja tropię błędy. Zainspirowana tekstami, które czytam, kilka razy w tygodniu na tym blogu wyruszam śladem słów. W piątek – na początek weekendu – do stawienia czoła językowym zadaniom zachęcam również Was. Gotowi?

Jeśli oglądacie czasem telewizję, ten spot z pewnością już widzieliście. Być może, jeśli język polski nie jest Wam obcy, wiecie też już, co z nim jest nie tak.

https://www.youtube.com/watch?v=v9iAiGkC-oM

Nie macie pół minuty? Podpowiem, chodzi zwłaszcza o ten kadr:

mini babeczki, minibabeczki

Odpowiedź tradycyjnie poniżej.

 

Nie czytaj dalej, jeśli nie chcesz jeszcze poznać rozwiązania.

 

Pomysł może i był dobry. Kobieta – według niektórych – to baba, dziewczyna zatem to babeczka. Rubaszność i pogarda podstawowego wyrazu gubią się w zdrobnieniu (drugim, bo po drodze mamy jeszcze babkę), robi się nawet całkiem miło. I ciepło, jak na wypieki przystało.

Atmosfera jest tak słodka, że nikt z agencji przygotowującej reklamę ani nikt z firmy ją zlecającej i akceptującej nie zauważył błędu. A może zauważyli, ale mimo to uznali, że mają gdzieś zasady polskiej pisowni? Wolę tak nie myśleć.

Problemem są występujące w roli głównej *mini babeczki, a właściwie – poprawnie – minibabeczki. I nie chodzi bynajmniej o nadmiar zdrobnień.

Mamy babę, babkę i babeczkę. Najwyraźniej jeszcze mniejsza babeczka była niezbędna i pojawiła się właśnie minibabeczka. Zapisywać ją powinniśmy właśnie tak. Dostępny online Słownik języka polskiego nie pozostawia wątpliwości.

mini- «pierwszy człon wyrazów złożonych wskazujący na małe rozmiary lub małą długość tego, co jest nazwane przez drugi człon».

Nie wszystkim jednak chce się zaglądać do słowników. Wolą napisać do Poradni językowej PWN. Profesor Mirosław Bańko niejednokrotnie na temat mini się wypowiadał. Na przykład w 2012 roku pisał:

Zasady ortografii rzeczywiście każą cząstkę mini pisać łącznie z następującym po niej wyrazem (…). Na ogół rozdzielna pisownia wynika po prostu z niewiedzy, a może nawet z językowej abnegacji, czyli niedbałości o język.

Mini- razem z rzeczownikami

Mamy zatem minibabeczki i miniforemki (również pojawiające się w omawianej reklamie), minispódniczki, minipiłki i miniprzedsiębiorstwa. Nie dajcie się zwieść Wordowi, który uparcie w tych słowach dodaje spację. Tym razem nie warto też ufać starszym słownikom. Ten pod redakcją Witolda Doroszewskiego za „Życiem Warszawy” i „Expressem Wieczornym” podaje jeszcze mini-spódniczka oraz mini-suknia. W 1966 roku słowa były nowe i nie wiedziano jeszcze, jak damskie kuse ciuchy nazwać. Pisownia unormowała się trochę później.

„W porządku – powie być może ktoś – to błąd. Ale to tylko reklama, taka licentia poetica, mają prawo”. Czy aby na pewno? Odstępstwo od norm czasem bywa zasadne – ze względu na rym, rytm, efekt humorystyczny… Spot to chyba jednak nie najlepsze miejsce na aż tak dużą twórczą wolność. Wręcz może być ona szkodliwa.

Reklamy emitowane są przez telewizję bardzo często. Chcąc nie chcąc, patrząc lub nie, ludzie je przyswajają. Słowa, zdania i melodyjki wżerają się w mózg, a błędy się utrwalają. Nie wiem, może powinnam się z tego powodu cieszyć, bo teoretycznie mam dzięki temu więcej pracy? Gdyby tylko tak to działało…

Bookmark the permalink.