Czym jest korekta tekstu i czym się różni od redakcji?

Korekta tekstu nie jest tym samym, co jeszcze 20 lat temu. Cyfrowe przygotowanie tekstu do druku zmieniło wiele. Jak dziś wygląda praca korektora tekstu?

Z redakcją tekstu jest łatwo: dzisiaj polega mniej więcej na tym samym, co kilkadziesiąt lat temu. Co innego korekta tekstu. Sposób jej wykonywania zmienił się tak szybko, że nie wszystkie słowniki nadążają.

Korekta tekstu przed dwiema dekadami i dziś

Żeby odpowiedzieć sobie, czym jeszcze niedawno była korekta tekstu, zajrzałam do Słownika języka polskiego PWN. Pod punktem pierwszym zamieszczono tam: „usuwanie błędów, nieprawidłowości”. Jak dotychczas się zgadza, ale trzeba przyznać, że dość ogólna to definicja. Ciekawie zaczyna się robić w punkcie drugim.

Dalej w słowniku przeczytać można, że korekta to „nanoszenie poprawek na próbnych odbitkach drukarskich za pomocą znaków korektorskich; też: taka odbitka drukarska lub poprawki na tej odbitce”. Potem znajdujemy jeszcze, że korekta oznacza także korektornię, czyli miejsce pracy korektorów.

I tak naprawdę te dwa znaczenia odchodzą powoli do przeszłości, a w wielu wypadkach już do niej należą.

korekta tekstu – definicja, słownik warszawski
Słownik warszawski z początku XX wieku pod hasłem korekta zwraca uwagę na błędy drukarskie. Słownik języka polskiego ułożony pod redakcją Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego, t. 2: H–M, Warszawa 1902, s. 488

Sprawdzanie tekstów w dobie komputerów

Korekta tekstu naprawdę bardzo się w XXI wieku zmieniła. Zajmuję się nią od ponad dziesięciu lat, a znaków korektorskich używałam w pracy nad jednym zleceniem (korekta czasopisma na składzie). Wtedy też jeden z nielicznych razów fragmenty do poprawy zaznaczałam na papierze.

Słowa korektornia nie słyszałam nigdy w prawdziwym życiu. Od biedy można by tak nazwać fragment wydzielonej przestrzeni biurowej, gdzie w redakcji pewnej gazety przed ekranami komputerów trzynaście lat temu siedzieli korektorzy. Aczkolwiek nie pamiętam, by korzystali z odbitek korektorskich.

Odkąd rozpowszechniły się komputery, a wraz z nimi edytory tekstów, sposób pracy korektora bardzo się zmienił. Korekta tekstu na papierze to już rzadkość, teraz tekst poprawia się na ekranie. Znaki korektorskie też nie są niezbędne, by wskazać grafikowi, co trzeba jeszcze zmienić przed posłaniem publikacji do druku. Nie zmieniło się natomiast jedno: korekta tekstów wciąż polega na poprawianiu błędów.

A czym dokładnie zajmuje się korektor?

Przejdźmy wreszcie do sedna pracy korektora, czyli usuwania błędów i nieprawidłowości. O jakich uchybieniach mowa?

Oczywiście na etapie korekty należy poprawić wszystkie literówki i zadbać, by duże litery, przecinki, kropki i inne znaki interpunkcyjne pojawiły się tam, gdzie powinny. Korekta na składzie (czyli na tekście rozłożonym w taki sposób, w jaki trafi do druku) przypilnuje ponadto, by na końcu wersów nie pozostały jednoliterowe spójniki i przyimki, pierwszy wers akapitu nie zamykał żadnej strony, ostatni nie rozpoczynał innej, a wyrazy były poprawnie dzielone. Więcej o korekcie na składzie opowiem innym razem.

A co jeśli korektorka zauważy poważniejsze uchybienia? Czy powinna na przykład poprawiać ewidentne błędy stylistyczne?

Korekta tekstu a jego redakcja

Moją pracę zawodową zaczęłam od korekty tekstu i czasem – choć bardzo dużo zależy tu od osób, z którymi akurat współpracowałam – miałam wrażenie, że korekta tekstu zbliżała się zbytnio do redakcji.

Zawsze robiąc korektę, gdy wiedziałam, że tekst nie przeszedł redakcji, poprawiałam też to, co wychodzi poza zakres tej pracy. Ale bywało i tak, że redaktor wykonał już swoją część pracy, a tekst nadal wymagał pozakorektorskich interwencji. Człowiek jest omylny, nie wszystko dostrzeże od razu, zdarza się. W praktyce zatem korekta tekstu niekiedy przejmuje część zadań redakcji.

Jaki by tekst nie był, jedno jest pewne: redakcja i korekta powinny współpracować, aby opracowywana publikacja była jak najlepsza. A przede wszystkim tekst powinien trafić i do redaktorki, i do korektorki – lepiej, by tych dwóch rzeczy raczej nie wykonywała jedna osoba. Dlaczego? O tym już kiedy indziej.

Ciekawy artykuł? Po więcej ciekawostek z pracy redaktorki i korektorki zajrzyj na Facebooka Piszę i czytam, a po garść bardziej prywatnych refleksji zwykłej czytelniczki – na Instagram @przeczytane.

Bookmark the permalink.